Jakże często słyszę od rodzica: "Ale on nie chce ze mną pracować...". Chwilami czuję się wobec takiego wyznania bezradna. Staram się pocieszyć i zachęcić do kolejnych prób. Tłumaczę, żeby nie odpuszczać. Nie mniej staram się też po prostu zrozumieć; wysłuchać jakie trudności napotyka rodzina, staram się podsunąć jakieś rozwiązanie. I jednym z nich jest właśnie to, które umieściłam w tytule notki.
Bywa, że mam do czynienia z maluchem, który ma starsze rodzeństwo. Jeśli relacja między nimi jest przyjazna, to warto ten fakt wykorzystać, aby powstało coś dobrego. Jedyny warunek to to, że brat lub siostra muszą być na tyle duzi, aby rozumieć powagę sytuacji. Bywa, że mój pacjent ma już prawie dorosłe rodzeństwo i spędzając z nim czas czuje się taki duży i ważny, często podziwia tego starszego brata bądź siostrę. Aż żal tego nie wykorzystać!
Ale młodszego starszego też można zaangażować w terapię juniora :-) aby takie ćwiczenia przyniosły pozytywny skutek potrzebny jest jednak nadzór rodziców, którzy będą czuwać nad wydźwiękiem edukacyjnym konkretnych działań. W efekcie cała ekipa może bawić się wspaniale. Wystarczy trochę kreatywności, wcielenie w życie wskazówek logopedy no i oczywiście czas... Wiem, że dzisiejsze rodziny mają tego ostatniego ciągle za mało, ale próbujcie go mimo wszystko znaleźć. Bo z tego wszystkiego właśnie CZAS jest najcenniejszym, co możecie ofiarować swoim dzieciom.
Koniecznie spróbujcie włączyć starszaka do terapii młodszego rodzeństwa. Mam nadzieję, że będzie to sposób na urozmaicenie powtarzania materiału w domu, ale też na zacieśnienie więzi rodzinnych :-)
Komentarze
Prześlij komentarz