W swojej praktyce logopedycznej spotkałam maluchy, które próbowały wymusić na mnie wcześniejsze zakończenie zajęć. Zazwyczaj były to dzieci z problemami na tle emocjonalnym, które wiedziały, że w pokoju obok jest mama lub tata.
Płacz, a niekiedy krzyk dziecka sugerują rodzicom, że dzieje się coś złego. Trudno się dziwić, że jedna, czy druga mama niczym torpeda wpadały do pokoju, w którym mieliśmy zajęcia, aby sprawdzić o co chodzi. Kiedy zobaczyły, że nie dzieje się nic złego, były już spokojne i w razie "powtórki z rozrywki" zapewne z niewyobrażalnym bólem serca i milionem scenariuszy, które kłębiły się w mózgu biednej mamy, pozostawały "w swoim pokoju" do czasu zakończenia zajęć; ale nie przez dziecko, tylko przez terapeutę!
Taka mama to mądra mama, to mama skarb, która wie, że owa konsekwencja sprawi, że wychowa dobrego i mądrego młodzieńca, który będzie czuł się przez rodziców kochany, a jednocześnie będzie wiedział, że każdy ma jakieś swoje obowiązki. Taka postawa rodzica znacznie ułatwiała mi pracę z dzieckiem, a terapia przynosiła wtedy oczekiwane rezultaty. Niestety bywali też tacy rodzice, którzy reagowali na każde "widzimisię" swojej pociechy; w jednym z przypadków doszło nawet do sytuacji, w której dziecko postawiło mamie warunek, że będzie pracować tylko wtedy, kiedy mama będzie cały czas siedzieć w pokoju... Byłam wtedy jeszcze na studiach i zwyczajnie nie miałam odwagi zwrócić uwagi, chociaż subtelnie starałam się to robić. Nie chciałam się wymądrzać i wchodzić w kompetencje rodzicielskie...
Płacz, a niekiedy krzyk dziecka sugerują rodzicom, że dzieje się coś złego. Trudno się dziwić, że jedna, czy druga mama niczym torpeda wpadały do pokoju, w którym mieliśmy zajęcia, aby sprawdzić o co chodzi. Kiedy zobaczyły, że nie dzieje się nic złego, były już spokojne i w razie "powtórki z rozrywki" zapewne z niewyobrażalnym bólem serca i milionem scenariuszy, które kłębiły się w mózgu biednej mamy, pozostawały "w swoim pokoju" do czasu zakończenia zajęć; ale nie przez dziecko, tylko przez terapeutę!
Taka mama to mądra mama, to mama skarb, która wie, że owa konsekwencja sprawi, że wychowa dobrego i mądrego młodzieńca, który będzie czuł się przez rodziców kochany, a jednocześnie będzie wiedział, że każdy ma jakieś swoje obowiązki. Taka postawa rodzica znacznie ułatwiała mi pracę z dzieckiem, a terapia przynosiła wtedy oczekiwane rezultaty. Niestety bywali też tacy rodzice, którzy reagowali na każde "widzimisię" swojej pociechy; w jednym z przypadków doszło nawet do sytuacji, w której dziecko postawiło mamie warunek, że będzie pracować tylko wtedy, kiedy mama będzie cały czas siedzieć w pokoju... Byłam wtedy jeszcze na studiach i zwyczajnie nie miałam odwagi zwrócić uwagi, chociaż subtelnie starałam się to robić. Nie chciałam się wymądrzać i wchodzić w kompetencje rodzicielskie...
Podczas zajęć logopedycznych w szkole również raz na jakiś czas trafię na absztyfikanta, który próbuje coś kombinować. Specyfika jest całkiem inna, bo po pierwsze: nasze zajęcia trwają tylko 30 minut, po drugie: zazwyczaj za drzwiami gabinetu nie czeka rodzic. Dzieci kombinują, że chce im się siku, że wiewiórka skacze po drzewie i wiele innych... Kiedyś pisałam o tym, że każdy ma prawo mieć gorszy dzień i doskonale to rozumiem. Ale absolutnie nie kończę zajęć przed czasem, każde moje działanie ma walor edukacyjno-terapeutyczny. Przecież ćwiczenia ogólnorozwojowe lub chwila rozmowy na temat jakiegoś problemu to wartościowe doświadczenia.
Takie z pozoru błahostki są cenną lekcją na drodze do samodzielności i obowiązkowości. Każdy ma swoją rolę i zadanie do wykonania w społeczeństwie. Każdemu z nas czasami po prostu się nie chce i nie ma na to rady.
Dziecko, które od początku będzie dyktować rodzicom/terapeucie warunki, trudno będzie przekonać w późniejszych latach do wielu istotnych rzeczy. Niekonsekwencja rodziców/terapeutów w wyżej przytoczonych oraz w wielu innych sytuacjach, które zapewne każdy zna z własnego doświadczenia, może mieć straszne i smutne skutki w przyszłości.
Dziecko, które od początku będzie dyktować rodzicom/terapeucie warunki, trudno będzie przekonać w późniejszych latach do wielu istotnych rzeczy. Niekonsekwencja rodziców/terapeutów w wyżej przytoczonych oraz w wielu innych sytuacjach, które zapewne każdy zna z własnego doświadczenia, może mieć straszne i smutne skutki w przyszłości.
Komentarze
Prześlij komentarz