Któż z nas nie lubi zwierzaków? Kto jako dziecko nie chciał mieć w domu psa, kota, chomika, albo chociaż rybki? Myślę, że takich osób jest niewiele. Z jednej strony zwierzątko to obowiązek, oczywiście! Trzeba je nakarmić, sprzątać po nim, pogłaskać; krótko mówiąc: trzeba mu poświęcić swój CZAS. A czas, to coś, czego współczesnemu człowiekowi non stop brakuje.
Z jednej strony teraz, jako dorosła osoba, doskonale rozumiem, dlaczego rodzice tak bardzo nie chcieli zgodzić się w domu na psa. Wiadomo, kto musiałby z nim rano wychodzić... ;-) Z drugiej jestem im bardzo wdzięczna, że godzili się na rybki, chomiki i kanarki i ta decyzja jest całkowicie uzasadniona - te stworzonka też wymagały opieki, ale nie były aż tak absorbujące, jak pies.
Rybki na pewno działały uspokajająco, złota welonka zachwycała pięknym ogonem, rozwijała moją wyobraźnię, w pewnym sensie też słownictwo (pamiętam swoje wypracowanie o Złotku :-))
Chomik Stefan był mało milusińskim zwierzątkiem, zawsze nas podgryzał, ale często robił śmieszne rzeczy. Obserwowanie tego zwierzaka przede wszystkim poprawiało nam humor.
Przygoda z kanarkami rozpoczęła się od tego, że pewnego dnia zauważyliśmy, jak pewien żółty ptaszek spaceruje po dywanie w salonie, od razu pobiegliśmy po całe wyposażenie, szybko też dokształciliśmy się w kwestiach związanych z opieką. Kanarki przede wszystkim pięknie śpiewały, wiele razy czułam się w swoim pokoju, niczym w lesie. Dodatkowo pokój był zielony ;-)
Obecnie mam w domu królika. Z pewnością działa uspokajająco, jest bardzo milusińskim stworzeniem, może zostać sam w domu przez większość dnia, ale zawsze dostaje jakieś ekstra warzywko i dużo siana.
Ten długi wstęp był oczywiście celowy. Chciałam pokazać, że w zależności od oczekiwań i warunków, jakie panują w danym domu można dokonać mądrego wyboru zwierzątka domowego. Z pewnością dzieci będą wniebowzięte, że mają swojego pupila. Na pewno rola rodzica będzie ogromna, przynajmniej na początku. Z drugiej strony dziecko nauczy się też odpowiedzialności, empatii, dbania o zwierzątko, może nawet się z nim "zaprzyjaźni". Bywa, że dzieci wycofane, nieśmiałe, mające problem z relacjami społecznymi i komunikacją otworzą się właśnie z pomocą jednego z milusińskich. Trzeba zaznaczyć, że żaden zwierzak na pewno NIE NAUCZY DZIECKA MÓWIĆ, może jedynie pomóc w przełamaniu bariery komunikacyjnej, niechęci do mówienia. Maluch może zacząć mówić do tego zwierzątka, a to już ogromny krok do przodu.
Podsumowując... Jestem jak najbardziej na TAK, jeśli chodzi o zwierzątka domowe. Decyzja oczywiście musi być przemyślana, a właściciel przygotowany. Zanim kupiłam królika, miałam już dla niego całe wyposażenie i co nieco o uszatkach poczytałam. Zwierzę w pewien sposób czuje i przywiązuje się - trzeba o tym pamiętać.
Komentarze
Prześlij komentarz