Przejdź do głównej zawartości

Czy leworęczność to powód do zmartwień?

Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie zaniepokojona koleżanka. Pani w przedszkolu powiedziała jej, że dominacja lewej ręki u dziecka będzie miała straszne skutki w przyszłości i że natychmiast trzeba coś z tym zrobić.
Przede wszystkim trzeba zachować spokój, spojrzeć na dziecko wieloaspektowo (pod kątem tego, co już zostało wypracowane, czy w domu są wykonywane jakieś ćwiczenia) i nie straszyć biednych rodziców!
Jeśli dziecko wybrało lewą rękę, jako dominującą, trzeba je w tym wspierać, nie można pozwalać na używanie rąk
na zmianę lub obydwu jednocześnie. Ważne jest jednak, aby nie przestawiać dziecka z lewej ręki na prawą!

Do skutków leworęczności zaliczymy na pewno opóźnienia w sferze manualnej. Ruchy mogą być nieprecyzyjne, nieporadne, dziecko może być niechętne do wykonywania zadań manualnych, problematyczne może się okazać posługiwanie narzędziami (może, ale nie musi!). Podczas nauki pisania często spotykanym problemem jest odwracanie kierunku stawiania znaków. Prawdopodobny jest również problem z koncentracją.

Nie mniej te wszystkie trudności można w dużej mierze wyeliminować. Tutaj duże znaczenie ma oczywiście praca w domu z rodzicem oraz podczas zajęć z terapeutą.
Rynek oferuje również wiele akcesoriów dla dzieci, a także dla dorosłych leworęcznych. Sama mam w domu niektóre, ponieważ mój mąż ma dominującą lewą rękę ;-) z pewnością ułatwiają one funkcjonowanie.

Pani z przedszkola spojrzała na problem tylko i wyłącznie z perspektywy dominacji ręki; nie wiedząc nic więcej o ogólnym rozwoju dziecka.
Moją czujność i wrażliwość obudziło również to, że przecież w każdej rozmowie z rodzicem zaczynamy od tego, co jest dobre! A przecież według statystyk osoby leworęczne wykazują większe zdolności plastyczne, matematyczne, czy muzyczne.
I tak też jest w przypadku dziecka mojej koleżanki oraz mojego męża :-)


Komentarze

  1. Dzień dobry jakie ćwiczenia Pani poleci przy samogłoskach y i e, jeśli dziecko ich nie wypowiada, np próbując coś otworzyć dziecko tylko stęka, ale nie przeradza się to w poprawną artykulację samogłoski y, zamiast e mówi a lub coś pomiędzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie skonsultowałabym trudności ze specjalistą :)
      Na moim instagramie znajduje się rolka dotycząca gestów wizualizacyjnych. Myślę, że mogą być pomocne podczas zabawy z samogłoskami :)
      https://www.instagram.com/p/CzB_54xorx0/

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak zapobiegać wadom wymowy?

Tak wielu rodziców zastanawia się, dlaczego ich dzieci borykają się z rozmaitymi problemami komunikacyjnymi i artykulacyjnymi. Często boją się wizyty u logopedy oraz przebiegu samej terapii. Po części to rozumiem. Zajęcia bywają stresujące; niemożność wymówienia wyrazów we właściwy sposób, trudności z ułożeniem artykulatorów i wiele innych mogą powodować frustrację u dzieciaków. Jak zatem działać już od najmłodszych lat, aby do minimum zredukować zagrożenie wystąpienia wad wymowy? 1. Kiedy pojawia się nowy członek rodziny, wszyscy chcą dzieciątko "ojojać", a co za tym idzie, mówią do niego tzw. językiem nianiek/matek. Wiem, że osobiście do swojego maleństwa będę mówić poprawną polszczyzną, dlaczego? Bo zanim dziecko zacznie mówić, to słucha i obserwuje buzię swojego opiekuna. Jeśli są to złe wzorce istnieje ryzyko, że samo nauczy się mówić właśnie tak, jak do niego mówiono. Zatem starajcie się mówić do malucha normalnie, bez deformowania słów, czy specjalnego przekrę...

Utrwalanie prawidłowej wymowy w mowie spontanicznej

Często bywa tak, że w gabinecie uda nam się wywołać daną głoskę; w nagłosie, śródgłosie, wygłosie. Pojawiają się nawet prawidłowe realizacje wyrazów, zdań, ale po zajęciach maluch dalej mówi "po swojemu". To wcale nie oznacza, że robimy coś źle, że nie umiemy nauczyć! Spontaniczne realizacje to zawsze najtrudniejszy i najdłuższy element terapii.  Co możemy z tym zrobić? Na pewno robić dalej swoje. Sam fakt, że dana głoska "wskoczyła" to już sukces, ale trzeba wieeeluuu powtórzeń, aby prawidłowy nawyk się utrwalił. To trochę, jak z nauką różnych umiejętności, np. gry na instrumencie. Na początku nie wychodzi nic. Stopniowo uczymy się nut, ich odczytywania, aż w końcu próbujemy wydobyć z danego instrumentu dźwięk. Możemy pominąć naukę nut (w logopedycznym rozumieniu ćwiczenia przygotowujące do prawidłowej realizacji danej głoski), ale nie mamy pewności, czy granie ze słuchu zawsze wystarczy (logopedycznie: możemy nauczyć się prawidłowo realizować daną głoskę...