Podejrzewam, że każdy logopeda zaczynał swoją praktykę zawodową od wolontariatu. U mnie było podobnie. Zostałam "wydelegowana" do konkretnych dzieci, które potrzebowały pomocy logopedy. Zajęcia odbywały się oczywiście bezpłatnie. W dużej mierze wykorzystywałam w praktyce wiedzę zdobytą podczas studiów, ale także poszukiwałam nowych, ciekawych rozwiązań i sposobów pomocy dzieciom dotkniętym rozmaitymi zaburzeniami.
Zajęcia inspirowały mnie do tworzenia. Sama nieustannie się rozwijałam. Ogromna była moja radość, kiedy w pewnym momencie następowała poprawa. Poza głównym celem naszych spotkań, starałam się poznać moich podopiecznych. Prowadząc zajęcia w domu, mogłam zobaczyć ich w codziennych sytuacjach. Mogłam zobaczyć, jakie mają zabawki, książki. Tego nie sposób doświadczyć podczas zajęć w gabinecie.
Wolontariaty rozpoczęłam na trzecim roku studiów, zakończyłam je pod koniec studiów magisterskich. Nie żałuję ani jednej chwili poświęconej tym maluchom. Gdyby nie ten czas, teraz bałabym się swojej pracy. Mam cudowne wspomnienia oraz poczucie, że moi mali przyjaciele otrzymali nie tylko moją pomoc logopedyczną, ale także przyjaźń.
Wolontariaty przygotowały mnie do trudnej pracy terapeutycznej. Pozwoliły na empatyczne spojrzenie na problemy małych pacjentów. Otworzyły drogę do zrozumienia problemów, z którymi borykają się dzieci. Sprawiły, że do każdego pacjenta podchodzę indywidualnie
Wolontariaty pozwoliły mi upewnić się, że wybrałam odpowiedni zawód.
Komentarze
Prześlij komentarz