Zaczynając swoją przygodę z logopedią kupowałam lub drukowałam i laminowałam masę pomocy. Bo przecież musiałam mieć jakieś materiały, aby zajęcia były ciekawe i niebanalne. Oczywiście wszystkie zgromadzone rzeczy regularnie wykorzystuję w terapii. Wiele z nich na wiele sposobów (nie tylko tak, jak radzi autor danej gry czy książeczki). Na każdym kroku przekonuję się, że wcale nie muszę jeździć do dzieciaków z wielkimi torbami pełnymi pomocy. Równie ciekawe zajęcia można przeprowadzić mając trzy, czy cztery rzeczy, które po prostu wykorzystuję na wszelkie możliwe sposoby. Od jakiegoś czasu coraz częściej i chętniej rysuję w zeszytach "moich" dzieci. Początkowo wydawało mi się, że wszystko powinno być bardzo dokładne, staranne, a w zeszycie nie ma prawa znaleźć się żaden kleks, czy cokolwiek innego. Teraz uważam, że dokładna to powinna być mowa , a inne rzeczy wcale nie muszą być takie, jak kiedyś mi się wydawało. Rysując w zeszytach moich podopiecznych sama doskonale się...